Program
12
2017
CZ
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
„Stop the War!”, „Struggle Song”, „The Price of Oil”, „Mayakovsky”, „Johnny Has Gone for a Soldier” –
już same tytuły wielu utworów Frederica Rzewskiego są świadectwem politycznego i ideologicznego
zaangażowania kompozytora. Dla pochodzącego z rodziny polskich emigrantów awangardowego artysty,
muzyka bowiem bywa sprzymierzeńcem rewolty i gestem solidarności. Nie inaczej jest w przypadku
słynnego „The People United Will Never Be Defeated!” (1975), dla którego punktem wyjścia stał
się chilijski robotniczy protest song „El pueblo unido jamás será vencido”, jednoczący
przeciwników dyktatury Augusto Pinocheta, którego wyniósł do władzy wojskowy pucz z 1973 roku.
Popularność pieśni wykroczyła zresztą daleko poza Chile, jej melodię (tekst bywał modyfikowany)
można było usłyszeć podczas irańskiej „zielonej rewolucji”, tunezyjskiej „arabskiej wiosny”, na
ukraińskim Majdanie czy podczas wieców lewicowych partii: hiszpańskiego Podemosa i greckiej Syrizy.
„The People United Will Never Be Defeated” Frederica Rzewskiego został skomponowany
w formie wariacji (jest ich dokładnie 36), bo jak mówi artysta, >>Wariacja doskonale wyraża ideę
„jedności w wielości”.<< Pośród artystycznych inspiracji autor wymienia między innymi „Rapsodię
na temat Paganiniego” Rachmaninowa. A nawiązania do faktury fortepianowej romantyków – w tym
Czajkowskiego czy Brahmsa – czynią utwór legendarnego awangardzisty i improwizatora szczególnie
intrygującym. Spotykają się w nim bowiem surowość robotniczej pieśni, muzyczna abstrakcja i
romantyczny patos; tworząc przestrzeń i na emocje (wyrażane także przez pianistów, którym Rzewski
każe m.in. gwizdać, czy uderzać w instrument) i na refleksję.
Można się zresztą przekonać o tym na własne oczy: Frederic Rzewski jest jednym
z nielicznych kompozytorów, którzy udostępniają swoje partytury i nagrania online.
“Moim celem jest bycie w pełni sobą. W pełni czarnym, w pełni muzykiem, w pełni
homoseksualistą” - mówił Julius Eastman w wywiadzie z 1976 roku. Te słowa -
łączące tak charakterystyczne dla Eastmana: prostotę i radykalizm - mogłyby posłużyć za motto
całej jego twórczości. Będąc jedynym Afroamerykaninem na nowojorskich salonach minimalizmu, wniósł
do awangardowego nurtu powiew anarchii i doprawił go gniewem - w jego wykonaniu chłodna,
abstrakcyjna muzyka dostaje gorączki. Rozsadzał strukturę improwizacjami, sięgał po rytm i harmonię
rodem z disco. “Używał przynależnych minimalizmowi gestów i stopniowo je porzucał, na rzecz
swobodnej ambientowej atmosfery” - pisał o stylu Eastmana inny kompozytor, David Borden.
Oryginalność tej twórczości obejmuje także jej polityczność, zawierającą się choćby w prowokacyjnych
tytułach. Pochodzący z końca lat 70 utwór “Evil Nigger” jest częścią serii, do
której zaliczały się także “Nigger Faggot (NF)”, “Dirty Nigger", “Crazy Nigger” - z użycia
obraźliwego słowa na “n” Eastman musiał się tłumaczyć i dopiero lata później jego działania na polu
języka usankcjonował rap.
Bezkompromisowość nie ułatwiła mu kariery - na początku lat 80. Julius Eastman został wyeksmitowany
z mieszkania w East Village, razem z rzeczami, wśród których były jego kompozycje. Wiele z nich
skończyło na nowojorskim wysypisku śmieci, przepadł także sam Eastman. Uzależniony od narkotyków i
alkoholu pomieszkiwał w słynnym parku Tompkins Square. Zmarł jako bezdomny w Buffalo, w 1990 roku.
Miał 49 lat.
W Polsce jako pierwszy utwory Eastmana wykonał Lutosławski Piano Duo, z towarzyszeniem Joanny Dudy i
Mischy Kozłowskiego. “Evil Nigger” i “Gay Guerilla” ukazały się na płycie “Unchained”(2014, Bôłt
Records).
12
2017
PT
Muzeum Historii Żydów Polskich POLIN
“Ksenofonia” powstała na zamówienie Malta Festival Poznań, gdzie została wystawiona
(2016) w formie plenerowego multimedialnego widowiska w reżyserii Jana Komasy, z muzyką Bartka
Wąsika i Miłosza Pękali i choreografią Mikołaja Mikołajczyka. Obejrzało je około dziesięciu tysięcy
osób zebranych na Placu Mickiewicza. Festiwal i zaproszeni do projektu artyści uczcili w ten sposób
60. rocznicę wydarzeń Poznańskiego Czerwca.
Koncert w Muzeum POLIN będzie kameralną wersją widowiska, skupioną na muzyce, której towarzyszyć
będą wizualizacje autorstwa VJ Wiktora Podgórskiego.
Temat “ostatniego polskiego powstania” - jak czasem nazywa się Czerwiec’56 - dla Pękali i Wąsika
stał się pretekstem do stworzenia kompozycji, której leitmotivem jest bunt jednostki i jego
energia. Instrumenty smyczkowe (Royal String Quartet), instrumenty perkusyjne oraz fortepiany
(Kwadrofonik), analogowe syntezatory i warstwa elektroniczna przywołują dźwiękowe tło epoki
(usłyszymy także fragmenty przemówienia premiera Cyrankiewicza). Rutyna zuniformizowanego życia i
monotonnej pracy jednak pęka, w jej wnętrzu kiełkuje bunt. “Ksenofonia” ma swoje dramatyczne, pełne
napięcia “sceny zbiorowe”, ale także momenty intymne. Sygnalizuje, że każdy protest zaczyna się od
“raportu mniejszości”: od niewielkich grup, od jednostek podejmujących ryzyko sprzeciwu. Pozbawiony
jednoznacznego, odsyłającego do wydarzeń poznańskich kontekstu, utwór Wąsika i Pękali nabiera
niespodziewanie nowych znaczeń. I zyskuje na aktualności.
Korespondent “The Wall Street Journal”, Daniel Pearl został zamordowany w Pakistanie 1 lutego 2002
roku. Związani z Al Kaidą sprawcy wrzucili nagranie z brutalnej egzekucji do Internetu. “Nazywam
się Daniel Pearl” - powiedział dziennikarz do kamery, tuż przed śmiercią, i to zdanie
usłyszymy w “Daniel Variations”. W swoim utworze Steve Reich cytuje też słowa króla
Nabuchodonozora z biblijnej Księgi Daniela:“Miałem widzenie we śnie, które mnie przeraziło.
Zaniepokoiły mnie myśli na moim łożu i widziadła powstałe w mojej głowie”(tłum. za Biblią
Tysiąclecia).“Żyjemy w czasach, gdy potworne sny stają się rzeczywistością” - objaśniał
ten wybór kompozytor.
“Daniel Variations” powstał w 2006 roku, na zamówienie ojca Daniela, Judei Pearla oraz
Barbican Center. Rozpisany na cztery fortepiany, kwartet smyczkowy, dwa klarnety, sześcioro
perkusistów i czworo śpiewaków, tworzy muzyczną przestrzeń, w której mroczne biblijne proroctwo
zderza się z blaskiem emanującym z nazwiska dziennikarza (oznacza perłę).“W żydowskiej
tradycji nazwać kogoś, to nadać mu charakter - mówił w wywiadach Reich. - Na fotografiach
osobowość Daniela Pearla wydaje się roztaczać blask.”
Charakterystyczne dla minimalizmu repetycje (w których powracają słowa dziennikarza), mogą więc
kojarzyć się w “Daniel Variations” z powracającymi w regularnych odstępach światłami
latarni morskiej przebijające ciemność.
Wybór takiej formy hommage nie jest przypadkowy. Reporter Daniel Pearl był pasjonatem muzyki,
którą traktował jako ważną część międzykulturowego dialogu. Jak mówi Steve Reich, “Daniel
Variations” to hołd dla człowieka, który “z całym pięknem i groteskowością tej
sytuacji, stał się symbolem tysięcy niewinnych ofiar, które zamordowano, podczas gdy zabiegały o
to, by oddać sprawiedliwość wszystkim stronom.”